Z mężem ostatni raz w kinie byliśmy w 2016 roku, kilka miesięcy przed narodzinami córci. Potem na wspólne wyjścia brakowało czasu; dziś, dzięki dobrej woli babci i dziadka, udało nam się wyrwać na „kulturalną” randkę.
Wybraliśmy „Nowe oblicze Greya”, bo tylko ten film grano o w miarę rozsądnej porze – 15.00. A poza tym, chciałam dołączyć do grona widzów, mających „swoje zdanie” i poznać zakończenie „erotycznej” trylogii. Tak się jakoś złożyło, że nie przeczytałam trzeciej części przygód Anastasii, w związku z czym nie miałam pojęcia, co mnie czeka, na co i jak powinnam się nastawić. Opinii i recenzji unikałam jak ognia, choć domyślałam się, że znów są negatywne.
I nie pomyliłam się. Trudno jednak oczekiwać spektakularnej produkcji, jeśli ta powstaje na podstawie powieści bez rozbudowanej psychologicznej charakterystyki postaci, z rozrzuconymi i nie rozwiniętymi wątkami…krótko mówiąc: słabej warsztatowo, kiepskiej literacko (o czym wspominałam już w innym wpisie).
Nie wiem, czy jest w ogóle sens pastwić się nad reżyserem (James Foley) i fabułą, skoro i tak cała odpowiedzialność za to, co”złe” spoczywa na autorce (E.L. James) serii o bezpruderyjnym milionerze. Chyba nie.
W skrócie: decydując się na ten seans, przygotujcie się na sceny ślubne (Anastasia i Christian), popis szybkiej jazdy luksusowym samochodem (w wykonaniu Any), odrobinę sensacji (były szef Steele, Jack Hyde, mści się na Grey’u za krzywdy z dzieciństwa i zrujnowanie życia), szczyptę pikanterii (nie zawsze adekwatnej do sytuacji), zaręczyny (Elliot i Kate), piękne widoki (Aspen), ciążę, rozczarowania, kłótnie (z powodu byłej kochanki, Pani Robinson), przeprosiny i hollywoodzki happy end (cudowna przemiana bohatera, idylliczny obraz amerykańskiej, przykładnej rodziny).
Za największy atut omawianej produkcji uznaję muzykę; wszystko inne: przewidywalne i schematyczne, choć zdążyłam się już przyzwyczaić do Dakoty Johnson i Jamie’ego Dornana :).
Popołudnie oceniam jako udane: darmowe bilety, pyszna migdałowa kawa, popcorn, orzeszki i cola (A co! Raz można niezdrowo!).
A pod tym adresem mini recenzja „Pięćdziesiąt twarzy Greya”! Zapraszam!
Źródło zdjęć:
United International Pictures, https://fdb.pl/film/675463-nowe-oblicze-greya/pictures
oraz