Po jakże spektakularnym drużynowym zwycięstwie Polaków w Zakopanem i równie imponującym skoku Kamila Stocha (141,5 metra), jestem przekonana, że szkółki narciarskie będą przeżywać prawdziwe oblężenie. Idąc za ciosem, postanowiłam przygotować mini-poradnik, z którego dowiecie się m.in. co należy wziąć pod uwagę, kupując dziecku buty i narty oraz kiedy jest najlepszy czas na rozpoczęcie treningów. Zapraszam do lektury! „Małyszomania” powraca!
Wiek. Ćwiczyć może już 3-latek, oczywiście pod okiem doświadczonego instruktora. Wszystko zależy od chęci dziecka, a także jego rozwoju ruchowego, dlatego, kiedy nasza pociecha uwielbia się wspinać, biegać, czołgać, czy skakać, nie zabraniajmy jej tego, a jedynie dobrze pilnujmy!
Kask. To podstawowy element wyposażenia małego narciarza. Warto mieć swój, chociażby ze względów higienicznych. Poza tym, zyskamy pewność, że pasuje jak ulał i spełni swą główną rolę – w razie upadku ochroni głowę.
Odzież. Wbrew pozorom nie musimy ubierać dziecka jak na przysłowiowy Sybir. Lepszy wydaje się sposób „na cebulkę”. Z pewnością sprawdzi się tu sportowa bielizna, zabezpieczająca przed mrozem, a w przypadku spocenia się – wchłaniająca wilgoć.
Zainwestujmy również w porządną kurtkę oraz spodnie. Taką „wyprawkę” proponuję kupić w sklepie typowo sportowym.
Ważne: obowiązkowo długie skarpety i rękawice, czapka kominiarka, materiał koniecznie wodoodporny!
Buty. Idealne rozmiarowo, trzymające staw skokowy oraz stopę, nie za luźne (niewłaściwa praca nóg) i nie za ciasne (zagrożenie niedokrwistością i przemarznięciem). Po ich włożeniu, maluch powinien móc poruszać palcami (za to pięta nie może pójść w górę). Warto wypróbować kilka modeli, szczególnie z jedną klamrą i odchylanym tyłem (nadają się dla 3/4-latków). Funkcja ta umożliwia łatwiejsze i szybsze zapinanie oraz ściąganie.
Ważne: w każdej wypożyczalni oraz sklepie jest miarka, za pomocą której określimy właściwą wielkość stopy synka lub córeczki. Na tej podstawie dopasowujemy but. Czemu? Bo numeracja narciarska nieznacznie różni się od tej dziecięcej, codziennej i powszechnie stosowanej!
Narty. Nie trzeba od razu wydawać na nie całej wypłaty; skorzystajmy z używanych. Nim to jednak uczynimy, powinnyśmy wiedzieć, jaka długość sprawdzi się u naszego dziecka najlepiej. Pierwsze „deski” sięgają zazwyczaj 80/90 cm.
Inne akcesoria. Gogle, wiązania (firmowe, przetestowane), kijki (nie są wymagane na początku), termos z ciepłą herbatą 🙂
Ochrona przed słońcem, wiatrem i zimnem. Zabawa zabawą, ale nie zapominajmy również o pielęgnacji wrażliwej skóry dziecka. Dobry krem to skarb i tzw. kosmetyk „must have”.
Kupować czy wypożyczyć? Jeśli jesteśmy z dziećmi pierwszy raz na stoku, polecam drugie rozwiązanie. Gdy zobaczymy, że narty „to jest to, co tygryski lubią najbardziej”, przerzucamy się na opcję numer 1. Pamiętajmy jednak, że nic nie jest „na zawsze” i że dziecko szybko wyrośnie z ubrań, butów itp. Zwłaszcza, że narciarstwo to sport sezonowy…
Gdzie ćwiczyć? W szkółkach narciarskich, w przedszkolach oferujących takie zajęcia, pod okiem nauczyciela lub rodzica.
Osoby mieszkające w Wałbrzychu, Świdnicy i okolicach mogą zajrzeć pod ten adres:
http://www.zieleniec.pl/szkolki-narciarskie/
Źródło zdjęć: pixabay.com oraz własne
Źródło informacji: http://www.narty.pl
Podstawowa sprawa to zadbanie o bezpieczeństwo. I unikanie brawury, bo ta już niejednego, nawet bardzo doświadczonego narciarza wiele kosztowała.
PolubieniePolubienie
Zgadza się!
PolubieniePolubienie
Dzieci nie mam, ale uważam, ze każdy,kto wchodzi na stok, powinien być do tego dokładnie przygotowany!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W pełni się zgadzam! Bezpieczeństwo to priorytet!
PolubieniePolubienie
Super zestaw praktycznych porad 🙂
PolubieniePolubienie
Cieszę się!
PolubieniePolubienie
My mamy ochotę zabrać starszego syna na stok, trochę się obawiamy bo ma dopiero 4 lata…
PolubieniePolubienie
My też już czekamy aż młody będzie trochę starszy i ruszamy na stok! U nas jednak to będzie snowboard.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super!
PolubieniePolubienie